Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/78

Ta strona została przepisana.

spód biurka, żartując z téj żałoby po pierwszéj miłości, którą natchnęła: ale zobaczyłam dużą łzę po jéj policzku spływającą i pomyślałam, że nie wszystko skończone między nią a p. de Rivonnière.
Upłynęła zima, on się nie pokazywał. Przedstawiło się dziesięciu innych konkurentów. Były tam próbki wszelakiego smaku: rozmaitość wieków, położenia, charakteru, majątku i umysłu. Żadnego nie przyjęto, ale też żadnego nie zrażono ostatecznie. Cezaryna chciała utworzyć sobie dwór a raczéj orszak, bo do swego wnętrza żadnego hołdu nie dopuszczała. Lubiła pokazywać się publicznie ze swemi wielbicielami w przyzwoitéj odległości; iść za sobą kazała wielu, ale bardzo mało zbliżać się do siebie pozwalała.
Lato przepędziliśmy w Mireval i w morskich kąpielach. Znaleźliśmy tam p. de Rivonnière, który przyjął znowu pęta, jakby nigdy ich nie był rozerwał. Zapytał mię, czym zdradziła tajemnicę jego spowiedzi.
— Nie — odpowiedziałam — nie była ona tego rodzaju, żebym ją zdradzić mogła. Jeżeli jednak pan zaślubisz Cezarynę, to wymagam od pana, ażebyś ją sam jéj wyznał, gdyż nie chcę być pańską spólniczką.
— Jakto! — zawołał — mamże opowiadać młodéj dziewczynie, któréj czystość jest świętą dla mnie, nikczemne albo szalone awantury, o których młodzik opowiada co najwyżéj towarzyszom swoim?