Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/98

Ta strona została przepisana.

czenie się jest rzeczą bardzo delikatną. Ani umysł mój, ani serce nie zostały wzburzone mową panny Dietrich. Przeciwnie serce i umysł odpychają ten charakter kobiecy. Więcéj powiem, oczy nawet moje nie zachwycają się typem jéj piękności, która jest wyrazem podobnego charakteru. Słowem, panna Dietrich nie podoba mi się nawet; ale czy piękna czy brzydka, kobieta nadstawiająca się, choćby nawet dla zwiedzenia i wyszydzenia tylko, wzburza zmysły człowieka w moim wieku. Można się bawić żarem miłości, nie wznieciwszy w sobie pożaru, ale przypieka się końce palców. To rozdrażnia i sprawia ból. Tak jest, przyznaję, byłem rozgniewany jak człowiek którego osa ukłóła. Oto wszystko. Nie lękałbym się nowego szturmu; ale bić się z takim nieprzyjacielem jest rzeczą tak dziecinną, że nie chcę się wystawiać na nowe ukłócie. Musze szanować osę dla ciebie, ciociu; nie mogę jéj zgnieść. Ta walka na uderzenia wachlarzem nadałaby minę głupca. Nie pragnę jéj wznawiać; gniew mój minął. Odchodzę spokojny, jak widzisz. Śpij również spokojnie, droga ciociu; przysięgam że panna Dietrich nie unieszczęśliwi mi życia i że za dwie godziny, poprawiając korektę, nie pomylę się nawet o jeden przecinek.
Istotnie widziałam go spokojnym; rozstaliśmy się.
Kiedym wróciła na bal, Cezaryna tańczyła z markizem de la Rivonnière i wydawała się bardzo wesołą.
Nazajutrz przyszła do mnie.