— Dużo sobie z tego robię, co o mnie powiedzą lub pomyślą w hotelu. Zobaczysz, ile mnie to obchodzi.
I zadzwonił.
Nic już nie rzekła, spuściwszy oczy, wzburzona duszą i ciałem tą żądzą bezustanną męża, posłuszna mimo odrazy, zrezygnowana, lecz upokorzona, widząc w tem coś zwierzęcego, poniżającego, wprost sprośnego.
Zmysły jej były jeszcze uśpione, a mąż obchodził się z nią tak, jak gdyby dzieliła jego porywy zmysłowe.
Gdy wszedł służący, Julian zażądał, by im wskazał pokój. — Mężczyzna, typowy korsykanin, zarośnięty po same oczy, nie rozumiejąc, o co idzie, zapewniał, że na wieczór pokój będzie przygotowany.
Julian zniecierpliwiony odparł:
— Nie, natychmiast. Jesteśmy zmęczeni podróżą i chcemy wypocząć.
Lokaj uśmiechnął się pod wąsem, a Janina, widząc to, miała ochotę uciec.
Gdy w godzinę później wychodzili z hotelu, nie śmiała nikomu spojrzeć w oczy, pewna, że chichoczą za jej plecyma. W głębi duszy miała urazę do Juliana, że jej nie rozumie, nie posiada tej subtelności, delikatności instynktownej; i czuła, że między nią a nim istnieje jakoby zasłona jakaś, przeszkoda, uświadamiając sobie po raz
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/103
Ta strona została skorygowana.