Bataille, zajęty śniadaniem, wyrażał jednak swe zdanie, brał chwilami ołówek, szkicował projekt, cytował przykłady, opisywał pańskie karoce całego kraju, zdając się wnosić z sobą, swym umysłem, swym głosem nawet, pewną atmosferą wielkopańską.
Był to drobny człowieczek o siwych, krótko strzyżonych włosach, rękach pożyłkowanych farbami, przepojony zapachem drzewa. Kiedyś — mówiono — miał brzydką sprawę, z powodu wykroczenia przeciw moralności, lecz ogólny szacunek wszystkich utytułowanych rodów dawno już zmazał z niego tę plamę.
Po spożytem śniadaniu zaprowadzono go do wozowni i usunięto ceratę, okrywającą karocę familijną. Bataille oglądał ją uważnie, z wielką powagą wypowiedział się co do rozmiarów projektowanego rysunku i po ponownej wymianie zdań zabrał się do roboty.
Pomimo zimna, baronowa kazała sobie przynieść krzesło, by przyglądać się jego robocie; następnie zażądała fajerki pod zlodowaciałe nogi i rozpoczęła długą pogawędką z malarzem, wypytując go o rozmaite nieznane jej skoligacenia, o świeże wypadki śmierci i narodzin, wzbogacając swe drzewo genealogiczne, żyjące w jej pamięci.
Julian został obok teściowej, okrakiem usadowiwszy się na krześle. Palił fajkę, pluł na
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/131
Ta strona została skorygowana.