cieszających, dotknięciem swem przyniosła jej tajemnicze ukojenie.
A poczciwiec, wciąż stojąc koło łóżka, mówił:
— Pani droga, należy zawsze wybaczać. Spotkało panią wielkie nieszczęście, ale Bóg w swem miłosierdziu wynagrodził panią wielkiem szczęściem, skoro zostajesz matką. To dziecko będzie pociechą pani. W jego imieniu panią błagam, zaklinam, byś przebaczyła panu Julianowi. — Ono będzie nowym waszym węzłem, rękojmią wierności na przyszłość. Czy może pani odwrócić serce od człowieka, którego twór nosisz w swem łonie?
Nie odpowiadała, umęczona, rozbolała, wyczerpana, nie mając wprost sił do gniewu, czy urazy. Wydawało jej się, że nerwy ma odprężone, nawpół przecięte — zaledwie żyła.
Baronowa, nie umiejąca do nikogo żywić urazy, o duszy wprost niezdolnej do żadnego wysiłku dłuższego, szepnęła:
— No, Janinko...
Wówczas proboszcz ujął młodego człowieka, przyciągnął go do łóżka i w jego rękę wsunął rękę żony. Na znak pojednania stanowczego przyklapnął obydwie te ręce swoją dłonią, a porzucając ton kaznodziejski i zawodowy, rzekł z zadowoleniem:
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/183
Ta strona została skorygowana.