cając z kościoła; kto wie, czy go jej nie skradziono“...
Była też mowa o ludziach nieznanych Janinie, lecz których nazwiska żyły niejasno w jej pamięci, z czasów dzieciństwa.
Wzruszały ją te szczegóły, wydające się jej niejako rewelacyami, jak gdyby oto wstępowała w życie minione, tajemne, w intymne życie mateczki.
Spojrzała na nieruchome ciało i nagle zaczęła czytać głośno, czytać dla tej zmarłej, jakby pragnęła ją rozerwać, pocieszyć.
A zwłoki zastygłe zdawały się doznawać szczęścia.
Jeden po drugim odkładała listy odczytane u stóp zmarłej, postanawiając złożyć je do trumny, jak się składa kwiaty.
Rozwiązała drugi pakiecik. Inny znów charakter pisma.
Zaczęła czytać. „Nie mogę już żyć bez Twej pieszczoty. Kocham Cię do szaleństwa“.
Nic więcej; i bez podpisu.
Odwróciła papier, nie rozumiejąc, co ma znaczyć. Adres brzmiał: „Jaśnie Pani baronowa Le Perthus des Vauds“.
Rozłożyła następny.
„Przyjdź dziś wieczór po jego odejściu. Będziemy mieć jedną bodaj godzinę. Ubóstwiam Cię“.
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/256
Ta strona została skorygowana.