W innym znów: „Spędziłem noc w tęsknocie obłędnej. Obejmowałem Twe ciało, usta me dotykały Twoich, oczy nasze łączyły się wzajem. A równocześnie ogarniała mnie rozpacz taka, że gotów byłem rzucić się z okna na myśl, ze w tejże chwili on spoczywa przy Tobie i może Cię posiąść, kiedy tylko zechce“...
Janina oszołomiona, nie wiedziała, co to wszystko znaczy.
Co to jest? Do kogo, dla kogo, od kogo te słowa miłosne?
Czytała dalej, raz po raz natrafiając na namiętne wyznania, prośby o schadzki z zaleceniem ostrożności i na końcu każdego listu stale powtarzające się cztery słowa: „Przedewszystkiem spal ten list“.
Nakoniec odczytała bilet banalny, przyjęcie zaproszenia na obiad, temsamem jednak pismem, i podpis: „Paweł d’Ennemare“, tem sam, którego baron dotychczas wspominał: „Mój biedny, stary przyjaciel“, a którego żona była najserdeczniejszą przyjaciółką baronowej.
I nagle przez głowę Janiny przemknęło podejrzenie, które w okamgnieniu przeobraziło się w pewność. Tak, to był kochanek matki.
Bezprzytomna, nie wiedząc, co się z nią dzieje, gwałtownym ruchem odtrąciła te papiery haniebne, niby jadowitego robaka, któryby na nią wpełznął; skoczyła ku oknu i wybuchnęła
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/257
Ta strona została skorygowana.