jak dach, przez wiecznie rozpętane wichry morskie.
Ten rodzaj parku odgraniczały po stronie prawej i lewej dwie długie aleje olbrzymich topoli, oddzielając siedzibę właścicieli od dwóch przynależnych folwarków, z których jeden zajmowała rodzina Couillard, drugi rodzina Martin.
Poza tym obrębem rozścielała się ogromna płaszczyzna nieurodzajna, okryta ostem, nad którą wiatr świszczał i uganiał dniem i nocą.
Nagle brzeg spiętrzał się w wał skalisty, na sto metrów wysoki, prosty i biały, w falach kąpiący swe stopy.
Janina spoglądała ku długiej, sinawej tafli fal, zdającej się drzemać w świetle gwiazd.
W tem uciszeniu bezsłonecznem rozprzestrzeniały się wszystkie wonie. Jaśmin, obsnuwający okna, ustawicznie wydzielał swe odurzające tchnienie, które zlewało się ze słabszym zapachem młodych liści. Lekkie podmuchy przynosiły mocny odór słonego powietrza i lepką woń morszczyzny.
Młoda dziewczyna poddała się całkowicie błogości wdychania wszystkich tych woni, a spokój wsi i ją uspokajał, niby chłodna kąpiel.
Wszystkie stworzenia, budzące się z nadejściem wieczoru i ukrywające swe mroczne istnienie w ciszy nocnej, wypełniały teraz pół-mroki swym ruchem bezszelestnym. Wielkie ptaki,
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/27
Ta strona została skorygowana.