— Nie jestem niczem, nic nie umiem z twojej winy, przez twój egoizm macierzyński. Jestem niezdolny do pracy, do rozwoju dalszego, a nie byłem przecież stworzony do życia ciasnego, ograniczonego, smutnego, na jakie skazała mnie nieopatrzna twoja miłość.
Nie przestawała łkać, opłakując syna.
— Kurczaku, powiedz, wszak nigdy mi nie będziesz zarzucał, że cię zbytnio kochałam?
A duże dziecko, wielce zdumione, przyrzekło:
— Nie, mamo.
— Przysięgasz mi?
— Tak, mamo.
— Chcesz tu pozostać, prawda?
— Tak, mamo.
Wtedy baron głosem podniesionym i stanowczym oświadczył:
— Janino, ty nie masz prawa rozporządzać tem życiem. To, co teraz robisz, jest tchórzostwem, niemal zbrodnią; dla osobistego swego szczęścia poświęcasz własne dziecko.
Ukryła twarz w dłoniach i łkając spazmatycznie, jąkała poprzez łzy:
— Byłam taka nieszczęśliwa... taka nieszczęśliwa! Teraz, kiedy się przy nim uspokoiłam, mają mi go zabrać... Cóż ja pocznę... teraz... całkiem sama?...
Ojciec wstał, usiadł koło niej i otoczył ją ramieniem.
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/311
Ta strona została skorygowana.