Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/335

Ta strona została skorygowana.

— Nie trzeba się śmiać, proszę pani, bo bez pieniędzy jest człowiek gałganem.
Janina znów ujęła jej ręce i zatrzymała je w swoich; wciąż jeszcze zaprzątnięta tą samą myślą, rzekła powoli:
— Och! ja nie miałam w życiu szczęścia. Wszystko mi się na złe obróciło. Nieszczęście ciąży nad moim losem.
Ale Rozalia potrząsnęła głową przecząco.
— Nie trzeba tak mówić, paniusiu, nie trzeba tak mówić. Nieszczęśliwie pani wyszła za mąż, i tyle. Nie wychodzi się tak za mąż, gdy się nawet nie zna narzeczonego.
I mówiły tak w dalszym ciągu o swych losach, niby dawne przyjaciółki.
Świt szarzał, a one wciąż jeszcze rozmawiały.

IV.

W ciągu tygodnia Rozalia objęła rządy nad zamkiem, jego mieszkańcami i rzeczami. Janina zrezygnowana, biernie się jej poddawała. Słaba, powłócząc nogami, jak ongi mateczka, przechadzała się, wsparta na ramieniu dawnej służącej, która ją prowadziła powoli, napominając łagodnie, dodając otuchy w słowach szorstkich a tkliwych, obchodząc się z nią, jak z chorem dzieckiem.