gnieniu uściskania swego dziecka, podda się słabości i na wszystko już przyzwoli.
I ból ogromny rozrywał jej serce, wobec tej uporczywej miłości Pawła dla takiej kreatury.
On mnie nie kocha. On mnie nie kocha — powtarzała sobie w myśli.
Weszła Rozalia. Wtedy wyjąkała:
— Teraz się z nią chce ożenić.
Służąca aż podskoczyła.
— Och! na to pani nie pozwoli. Pan Paweł nie potrzebuje chyba brać takiej ladacznicy.
A Janina przybita, lecz oburzona, odparła:
— Nie, moje dziecko, przenigdy. A ponieważ on nie chce tu przyjechać, to ja pojadę do niego i zobaczymy, która z nas dwóch zwycięży.
I natychmiast napisała do Pawła, by go zawiadomić o swym przyjeździe i zobaczyć gdzieindziej, nie w mieszkaniu zajmowanem przez tę łajdaczkę.
Następnie czekając odpowiedzi, robiła przygotowania do podróży. Rozalia zaczęła do starej walizy pakować bielizny i rozmaite drobiazgi. Ale składając suknię, niemodną suknię wiejską, zawołała:
— Ależ pani się nie ma w co ubrać. Ja nie pozwolę, by pani tak pojechała. Wstydu by pani wszystkim narobiła, a panie w Paryżu patrzyłyby na panią, jak na służącą.
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/358
Ta strona została skorygowana.