tajemnicze zstąpienie ku niej szczęścia, stale ją okrążającego.
Zamiłowanie samotności ogarniało ją w łagodnej atmosferze tego świeżego krajobrazu i ciszy krągłego nieboskłonu; siadywała też tak długo na wierzchołkach pagórków, że zajączki przebiegały w podskokach tuż u jej stóp.
A nieraz biegała po skałach nadmorskich, podniecona lekkiem tchnieniem wybrzeża, cała przejęta rozkoszą ruchu, bez zmęczenia, jak ryba w wodzie, lub jaskółka w powietrzu.
Wszędzie siała wspomnienia, jak ziarna w ziemię rzucane — wspomnienia, których korzenie trwają do śmierci. Zdawało się jej, że cząsteczki swego serca rzuca w te wszystkie zagłębienia dolin.
Namiętnie polubiła kąpiele. Wypływała daleko, że niepodobna jej było dostrzec z wybrzeża, silna, odważna i nie mająca świadomości niebezpieczeństwa.
— Było jej tak dobrze w wodzie zimnej, przeźroczej i błękitnej, kołyszącej ją na swej fali. Gdy była już daleko od brzegu, kładła się na plecy, z rękoma skrzyżowanemi na piersiach, a oczyma zapatrzonemi w lazur ciemny nieba, przecinanego raz wraz chybkim lotem jaskółki, lub białą sylwetką mewy. Nie dochodził tu już żaden szelest, prócz dalekiego szeptu fal, podmywających kamienie przybrzeżne i zmieszanych odgłosów ziemi, do-
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/36
Ta strona została skorygowana.