— Niech pani szybko wypije, Dyonizy czeka przed domem i zawiezie nas do Peuples, bo mam tam coś do załatwienia.
Janina omal nie zemdlała, wzruszona do głębi; ubierała się drżąca, oszołomiona, od przytomności odchodząc, na myśl zobaczenia ukochanego swego domostwa.
Pogodny błękit rozpinał się nad światem, a konik Dyonizego rozwierzgany, puszczał się chwilami galopem. Gdy dojeżdżali do gminy Etouvent, Janina z trudem chwytała powietrze, takie wzruszenie rozpierało jej pierś; a na widok filarów u bramy wjazdowej, bezwiednie i parokrotnie wyrwał jej się cichy okrzyk: och! och! och! — jak zwykle dzieje się wobec rzeczy do głębi wstrząsających sercem.
Wyprzągnięto konika u Couillardów, a gdy Rozalia ze synem wyszli za swym interesem, dzierżawcy dali Janinie pąk kluczy i zaproponowali, by się przeszła po zamku, gdyż właściciele wyjechali.
Poszła sama, a stanąwszy przed starą siedzibą, nad brzegiem morza, przystanęła, by jej się przyjrzeć. Nic się nie zmieniło od strony zewnętrznej. Zczerniałe mury ogromnego, szarawego gmachu, były tego dnia opromienione uśmiechem słońca. Wszystkie okiennice pozamykane.
Na suknię jej spadła sucha gałązka; podnio-
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/379
Ta strona została skorygowana.