radość perfidna, którą pragnęła ukryć za wszelką cenę, jedna z tych radości wstrętnych, które każą się rumienić ze wstydu, lecz w najtajniejszych skrytkach duszy sprawiają rozkosz: metresa jej syna jest umierająca.
Notaryusz udzielił służącej wskazówek szczegółowych, które na jej żądanie musiał kilka razy powtórzyć; wówczas pewna, że nie popełni błędu, oświadczyła:
— Proszę się nie obawiać; już ja to teraz załatwię.
Tejsamej nocy wyjechała do Paryża.
Janina spędziła dwa dni w takim zamęcie myśli, że była niezdolną do wszelkiego zastanowienia. Trzeciego dnia otrzymała od Rozalii parę tylko słów, oznajmiających swój przyjazd wieczorem. Nic więcej.
Około trzeciej po południu wsiadła do bryczułki sąsiada, który ją odwiózł do pociągu w Bateville, gdzie miała czekać swej służącej.
Stała na torze, z oczyma utkwionemi w prostą linię szyn, które znikały hen, na skraju horyzontu. Od czasu do czasu spoglądała na zegar. Jeszcze dziesięć minut... Jeszcze pięć minut... Jeszcze dwie minuty... Już... Nic nie ukazało się na dalekiej drodze. Wtem dostrzegła nagle białą plamę, obłoczek, następnie poniżej punkt czarny, który się powiększał, powiększał, biegnąc z błyskawiczną szybkością. Nakoniec
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/385
Ta strona została skorygowana.