Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

Janina osłupiała patrzyła nań, jakby go widziała po raz pierwszy i wydał się jej nieskończenie wytwornym, wielkim panem od stóp do głowy.
Skłonił się jej, pytając z uśmiechem:
— I cóż, czy moja kuma gotowa?
Wybąkała:
— Jak to? Co to ma być?
— Dowiesz się niezadługo — rzekł baron.
Zajechała kareta, pani Adelajda wyszła ze swego pokoju z wielką okazałością, wsparta na ramieniu Rozalii, która wydawała się tak oszołomioną elegancyą pana de Lamare, że mateczka szepnęła:
— Powiedz-no wicehrabio, zdaje się, że naszej garderobianie przypadłeś do gustu.
Poczerwieniał wyżej uszu i udając, że nie słyszy, podjął z krzesła duży bukiet i podał go Janinie. Wzięła go, jeszcze bardziej zdziwiona. Wszyscy czworo wsiedli do karety, a kucharka Ludwika, która przyniosła baronowej trochę zimnej zupy dla pokrzepienia, oświadczyła:
— To doprawdy, proszę jasnej pani, jakby wesele.
Wysiedli w Yport, a w miarę jak zbliżali się ku wsi, majtkowie w świeżej odzieży, na której widniały jeszcze ślady niedawnego prasowania, wychodzili z domów, kłaniali się, ści-