— Bo ja trochę wątpiłem, panienko.
Do samego wieczora była jakby pijana, nie wiedząc, co robi, machinalnie biorąc jedne przedmioty za drugie, a nogi się pod nią uginały, pomimo, że wcale nie chodziła.
Około godziny szóstej, gdy z mateczką siedziała pod wiązem, zjawił się wicehrabia.
Serce Janiny zaczęło bić jak szalone. Młody człowiek podchodził ku nim, nie wydając się wzruszonym. Stanąwszy tuż obok, ujął palce baronowej i ucałował je, następnie podniósł kolejno do ust drżącą rękę dziewczyny i całemi wargami złożył na niej pocałunek długi, pełen wdzięczności.
I rozpoczął się radosny okres narzeczeństwa. Rozmawiali ze sobą sam na sam w kątach salonu, lub siedząc w gaju na skarpie, naprzeciwko wydmy piaszczystej. Często przechadzali się też w alei mateczki; on mówił o przyszłości, ona słuchała, oczyma biegnąc za śladem, wydeptanym powłóczącą nogą baronowej.
Powziąwszy raz decyzyę, chciano przyspieszyć wykonanie; postanowiono tedy, że ślub odbędzie się za sześć tygodni, 15-go sierpnia, i że młoda para wyruszy natychmiast w podróż poślubną. Zapytana, do jakiego kraju pragnie wyjechać, Janina oświadczyła się za Korsyką, gdyż będą tam mogli być bardziej odcięci od świata, niż w miastach włoskich.
Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/70
Ta strona została skorygowana.