Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/101

Ta strona została przepisana.

— Słuchajcie, dzieci, to się dotyczy was wszystkich trojga. William staje się szaleńcem, kiedy mu jakaś idea zaświta w głowie, teraz marzy tylko o mieście, mającem się zbudować, pragnie więc przypodobać się rodzinie Oriol, a życzeniem jego jest, ażeby Krystyna zapoznała się z panienkami, córkami jego, jeżeli to okaże się możebnem. Trzeba, naturalnie, rzecz tak prowadzić, ażeby stary Oriol nie domyślał się podstępu z naszej strony; otóż, przyszła mi myśl do głowy — zorganizować zabawę na cel dobroczynny. Trzeba, ażebyś ty, moje dziecko, poszła do księdza i poprosiła, aby ci wskazał dwie parafianki do kwestowania wspólnego, podsuniesz mu myśl zaproszenia panien Oriol i on sam je zaprosi, bez żadnej odpowiedzialności z naszej strony. Co zaś do was, moi panowie, wy urządzicie tombolę w kasynie. Zaprosicie oczywiście do pomocy Piotra Martel, jego trupę i orkiestrę. Jeżeli się zaś okaże, że panny Oriol są grzeczne i dobrze wychowane, jak o tem mówią, Krystyna podbije je z łatwością.

V.

Przez ośm dni Krystyna była bezustannie zajęta przygotowaniem do zabawy. Ksiądz proboszcz, w istocie, pomiędzy parafiankami