Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/124

Ta strona została przepisana.

rozkosznem koło niej i nieść ją zawsze na swojem ręku. Gniewało go, że ona musi rozmawiać z pierwszym lepszym w hotelu, jadać jakieś obrzydliwe potrawy przy table d’hôte i podlegać wszystkim i nieuniknionym drobiazgom życia.
Nie wiedział nareszcie co do niej mówić, tyle tłoczyło mu się myśli w głowie; ta właśnie niemożność wyrażenia stanu swego serca, nieuczynienia tego, co uczynić pragnął, niemożność wypowiedzenia jej tych pragnień, które mu krew zapalały, dawały mu pozór dzikiego zwierzęcia, uwiązanego na łańcuchu i jednocześnie usposobiały go do gwałtownego płaczu.
Ona spostrzegała to wszystko, a nie mogąc — bawiła się z radosną złośliwością zrozumieć kokietek.
Kiedy szli z tyłu za innymi, kiedy czuła z jego zachowania się, że pragnie coś głębokiego powiedzieć, nagle poczynała biedz, dopędzać ojca i złączywszy się z nim, mówiła:
— Czybyśmy nie mogli zabawić się w bie ganego?
Zabawa w bieganego służyła zawsze jako pretekst do wszelkich wycieczek. Szukano tedy jakiejś polanki przy drodze i bawiono się z dziecinną swobodą.
Panny Oriol i Gontran nawet, bardzo żywy