Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/147

Ta strona została przepisana.

wam się, że jesteś zdrową. W Paryżu cudowna pogoda.
Rozebrawszy się, zbliżył się ku niej, chcąc ją pocałować. Ona odchyliła się do muru, czując strach jakiś nerwowy przed tym różowym, zadowolonym człowiekiem, który wyciągał ku niej swoje usta.
Poczem gwałtownie wysunęła ku niemu czoło i zamknęła oczy. On złożył na tem czole spokojny pocałunek i spytał:
— Pozwolisz mi się umyć w twoim pokoju. Ponieważ nie spodziewano się mnie dzisiaj, mój pokój nie jest przygotowany.
— Ależ naturalnie.
I wsunął się w drzwi, nieopodal łóżka będące.
Krystyna słyszała, jak się tam ruszał, bryzgał wodą, sapał, potem zawołał:
— Co tutaj nowego słychać? Mam doskonałe nowiny. Analiza wody dała nadspodziewanie dobre rezultaty. Będziemy mogli wyleczyć o trzecią część więcej chorób, jak w Royal. To wspaniałe!
Usiadła na łóżku, dusząc się, jakby jej brakło powietrza, z głową zamąconą niespodziewanym powrotem, który jej jakąś boleść sprawiał, dusił ją jak zmora. Andermatt wszedł zadowolniony, pachnący werweną, usiadł poufale na brzegu łóżka i pytał: