Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/169

Ta strona została przepisana.

kutowane i oznaczone w ciągu kilku minut z akuratnością i ścisłością, które Andermatt wnosił zawsze do każdego interesu. Potem rozmawiano o paralityku. Widziano go przechodzącego przez park w południe, o lasce tylko, kiedy rano jeszcze chodził o dwóch. Bankier powtarzał: „To cud, prawdziwy cud! Jego kuracya postępuje olbrzymim krokiem“.
Ogólnym śmiechem zadowolenia wybuchnęli wszyscy, potem wszystkie spojrzenia skierowały się na Willa, wszyscy mu winszowali. Garsonowie hotelowi podawali mu półmisek z wyrazem szacunku na twarzy, który zacierał się natychmiast, jak tylko zbliżali półmisek do innej osoby.
Jeden ze służących przyniósł mu bilet na talerzu. Andermatt wziął go i przeczytał półgłosem: „Doktor Latonne z Paryża byłby bardzo szczęśliwy, gdybyś mu pan udzielił chwilkę rozmowy przed wyjazdem“.
Proszę odpowiedzieć, że nie mam czasu, ale za dni osiem lub dziesięć powrócę.
W tymże czasie Krystyna otrzymała kosz kwiatów od doktora Honorata.
Gontran śmiał się.
Ojciec Bonnefille przyjdzie na ostatku.
Obiad się kończył. Zakomunikowano Andermattowi, że powóz czeka już. Poszedł jeszcze