Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/202

Ta strona została przepisana.

cno pochylona, mówiła, że się musi znajdować przynajmniej w szóstym miesiącu ciąży.
— Czekałam na was — rzekła. — William poszedł naprzód. On ma tyle zajęcia dzisiaj.
Podniosła na Pawła Bretigny spojrzenie pełne czułości i przyjęła jego ramię.
Poszli powoli, wymijając kamienie.
— Tak jestem ociężałą — mówiła w drodze Krystyna — tak ociężałą, że iść nie mogę; boję się ciągle, abym nie upadła.
On nie odpowiadał, ale podtrzymywał ją ostrożnie, nie szukając jej spojrzeń, bezustannie ku niemu zwracanych.
Tłum, zbity w jednę masę, zalegał plac przed kościołem.
Andermatt wołał zdaleka:
— Nareszcie! — Nareszcie! Spieszcie się. Porządek jest następujący: Dwoje dzieci z chóru, dwóch śpiewaków w komży, krzyż, woda święcona, ksiądz! Następnie, Krystyna z profesorem Cloche, panna Ludwika z profesorem Rémusot i panna Karolina z profesorem Mac-Roussel. Za nimi dopiero Rada administracyjna, wydział techniczny i na ostatku publiczność. Zrozumieliście?
Personal duchowny wyszedł naprzód z kościoła i stanął na czele procesyi. Potem wysoki mężczyzna o pięknych, białych włosach, w tył odrzuconych, uczony klasyk, według wszelkich