form akademickich, zbliżył się do pani Andermatt z ukłonem.
Wyprostowawszy się, przeszedł koło niej z odkrytą głową, ażeby sprezentować swoją piękną fryzurę uczonego, z kapeluszem na udzie, z postawą imponującą, jakby chodził w teatrze i pokazywał odznakę oficera[1], nadto może wielką, jak dla skromnego człowieka.
Rozmawiał z nią.
— Mąż pani mówił mi niedawno o tem, że jej stan budzi w nim pewne obawy i niepokój. Mówił także o wątpliwościach pani, co do chwili rozwiązania.
Krystyna poczerwieniała aż do uszów.
— Tak, od dawna już zdawało mi się, że... teraz ja nic nie wiem, nic nie wiem — mówiła niewyraźnie zmieszana.
Za nimi słychać było uwagę:
— Ta stacya ma wielką przyszłość przed sobą. Otrzymałem rezultaty zadziwiające.
Był to profesor Rémusot, przemawiający do towarzyszki swojej, panny Ludwiki Oriol. Był to mały mężczyzna o rudych, nieuczesanych włosach, w surducie źle skrojonym, zabrudzonym brudnym tłuszczem uczonego.
Profesor Mac-Roussel, który prowadził pod rękę Karolinę Oriol, był pięknym mężczyzną,
- ↑ Stopień uczony.