Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/215

Ta strona została przepisana.

Podobne łotrostwo mogło tylko wyjść od jakiegoś agenta doktora Bonnefille!
Więc powtarzał, jakby do siebie:
— To smutne, bardzo smutne! Fajerwerk, który kosztował dwa tysiące trzysta franków, zmarnowany, kompletnie zmarnowany!
— O, nie, mój kochany — rzekł Gontran — strata wynosi zaledwie czwartą część, ale niech będzie trzecią, t. j. siedmset sześćdziesiąt franków. Goście więc twoi skorzystali z ogni sztucznych na tysiąc pięćset trzydzieści dwa franki. To nie jest jeszcze źle, prawdziwie.
Gniew cały bankiera zwrócił się na szwa gra. Z pewną żywością wziął go pod ramię:
— Mam z tobą pomówić poważnie. Ponieważ jesteśmy już razem, przejdźmy się w alejach; właśnie mam kilka minut czasu.
Jak się tylko znaleźli sami, nieco dalej od tłumu, Andermatt zatrzymał się.
— Mój drogi, właśnie mam zamiar mówić o twojem położeniu finansowem. Czy ty znasz to położenie?
— Nie, ale za to ty znać możesz, bo mi przecież pożyczasz pieniędzy.
— Istotnie, ja je znam i właśnie dlatego mówię o niem z tobą.
— Zdaje mi się, że chwila nie jest odpowiednio dobraną podczas ogni sztucznych.