Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/218

Ta strona została przepisana.

dźwięczne nazwisko. Nie jest to wprawdzie takie nazwisko, za któreby bogata dziedziczka, choćby żydówka, zapłaciła fortuną. Trzeba więc znaleść dla ciebie kobietę dostępną i bogatą...
Gontran mu przerwał:
— Powiedz odrazu, kogo masz na myśli.
— Jedną z córek ojca Oriola do twego — wyboru. Właśnie dlatego mówię z tobą przed balem.
— A teraz wytłómacz się wyraźniej — rzekł Gontran chłodnym głosem.
— Jest to bardzo proste. Widzisz, jak mi tutaj wszystko świetnie poszło od pierwszej chwili. Gdybym więc miał w ręku, a raczej, gdybyśmy mieli w ręku całą ziemię, będącą w posiadaniu tego chytrego chłopa — zrobilibyśmy z niej złoto. Już nie mówię o winnicach, ciągnących się od zakładu do hotelu i od hotelu do kasyna, — jabym jutro zapłacił za to milion, ja, Andermatt. Otóż więc te wszystkie winnice naokoło ich domu będą stanowiły posag panienek. Sam ojciec mówił mi o tem, może na wet nie bez intencyi. A więc... gdybyś tylko zechciał, zrobilibyśmy na tem obydwaj wielki interes.
— Gontran, z miną wahającego się człowieka, odrzekł: