On zwykle w pięć minut po konsultacyi zapominał, ile szklanek polecał do picia.
— Dwie więcej, lub dwie mniej — mówił w godzinach dobrego humoru do Gontrana — to nic nie znaczy. Jedynie źródło spostrzegłoby się na tem, ale jest to dla niego niczem.
Najzłośliwszy żart, jakiego pozwalał sobie ze swego kolegi, polegał na tem, że go nazywał lekarzem „Świętej kąpieli Stolicy Apostolskiej“. Zazdrość jego była rozumna, pełna przebiegłości i spokoju.
Nagle znowu pięknego poranku przybyła do hotelu Mont-Oriol arystokratyczna rodzina hiszpańska, książę i księżniczka de Ramas-Aldovarra, która przywiozła ze sobą lekarza, Włocha, dra Mazelli, z Medyolanu.
Był to mężczyzna trzydziestoletni, szczupły, przystojny, noszący tylko wąsy.
Pierwszego wieczoru zdobył sobie odrazu cały table d’hôte, gdyż książę, człowiek ponury, olbrzymio otyły, czuł wstręt do samotności i pragnął jadać na wspólnej sali. Dr Mazelli znał już imiennie prawie wszystkich chorych i miał grzeczne słowo na zawołanie dla każdego mężczyzny, komplement dla każdej kobiety, uśmiech przychylny dla każdego służącego.
Siadywał z prawej strony księżniczki, pięknej kobiety, trzydziestu pięciu do czterdziestu lat, o bladej twarzy, czarnych oczach, włosach z błę-
Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/230
Ta strona została przepisana.