Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/248

Ta strona została przepisana.

chłopa! I cóż z tego! Córka chłopa nie tyleż warta, co córki podejrzanych finansistów, które tak drogo sprzedają się hrabiom i książętom, i panienki o podwójnych ojcach, któremi przepełnione są salony. Gdybym się ożenił z tą dziewczyną, byłby to może pierwszy rozumny czyn w mojem życiu!
Krystyna zamyślona, rozważała; później, nagle przekonana i zachwycona, zawołała:
— Ależ to wszystko prawda, co on mówi! Najzupełniejsza prawda! Więc ty się ożenisz, mój Gontranie!
Z kolei on ją począł uspokajać:
— O, nie tak prędko... nie tak prędko... Daj mi czas pomyśleć nad tem. Stwierdzam tylko, że gdybym się z nią ożenił, byłby to pierwszy rozsądny czyn w mojem życiu. Nie oznacza to jeszcze, że się z nią ożenię; ale — myślę o tem, studyuję ją, nadskakuję trochę, aby wiedzieć, czy ona mi się istotnie podoba. Nie odpowiadam ci ani tak, ani nie ale prędzej będzie tak, niż nie.
Krystyna zwróciła się do Pawła:
— Co pan myśli o tem wszystkiem, panie Bretigny?
— Mnie się zdaje, że on ma racyę. Jeżeli mu się dziewczyna podoba, niech się z nią żeni — o lepszą prawie trudno.
Weszli markiz i Andermatt, którzy odwró-