— Ależ ja nic nie posiadam — zauważył Gontran.
— Pożyczę ci, mój drogi. Gdy doprowadzimy do końca tę aferę, ziemia, którą posiędziesz, spłaci mi dług w zupełności.
Gontran zauważył szyderczo:
— Bardzo dobrze. Ja będę posiadać żonę, a ty pieniądze.
Andermatt rozgniewał się.
— Jeżeli się mam zajmować tobą po to tylko, abyś mnie miał obrażać — dajmy temu spokój.
Gontran wytłómaczył się:
— Nie gniewaj się, mój kochany, i przebacz mi. Wiem doskonale, że jesteś bardzo uczciwym człowiekiem, w interesie nieposzlakowanej uczciwości. Gdybym był twoim furmanem, nie żądałbym nigdy od ciebie napiwku, ale gdybym był milionerem, powierzyłbym ci mój majątek.
William, uspokojony, ciągnął dalej:
— Wrócimy zaraz do tego. Kończmy pierwej najgłówniejszą kwestyę. Stary nie dał się wyprowadzić w pole i odrzekł mi:
— Zależy to od tego, którą sobie wybierze. Jeżeli Ludwikę — starszą — oto jej posag.
I począł wyliczać wszystkie grunta, które okalają kąpielowy zakład aż do hotelu, od hotelu do kasyna, wszystkie, które są dla mnie
Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/252
Ta strona została przepisana.