Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/281

Ta strona została przepisana.

na myśl, że byłoby wspaniałym pomysłem, gdybyśmy dziś wieczorem wszyscy znaleźli się w Café Anglais. Chętnie chciałbym zobaczyć znowu bulwar.
Ale margrabia odmruknął:
— E, co tam, tu jest bardzo ładnie, nowy hotel jest o wiele lepszy, jak dawny.
Mijali Turnoël, a Krystynie pod wpływem wspomnień ściskało się serce. Patrzyła na Pawła, który zamknął oczy, aby uniknąć jej błagalnych spojrzeń.
Po chwili spostrzegli przed powozem dwóch winiarzy, którzy powracali do domu z roboty, niosąc na plecach narzędzia swej pracy. Małe Oriol zaczerwieniły się aż po białka oczu, byli to bowiem stary Oriol i ich brat. Wracali oni z winnicy, gdzie cały dzień w pocie czoła uprawiali tę ziemię, która ich uczyniła bogatymi, gdzie spędzali całe dni od świtu do wieczora, podczas gdy piękne ich czarne surduty leżały starannie złożone w komodzie, a wysokie cylindry w szafie. Obydwaj wieśniacy uśmiechnęli się przyjaźnie, podczas gdy całe towarzystwo w powozie powitało ich ukłonem.
Gdy przybyli na miejsce i Gontran wysiadł, aby iść do kasyna, Bretigny poszedł za nim i odezwał się:
— Słuchaj, mój stary, muszę ci coś powie-