Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/283

Ta strona została przepisana.

— Ależ pamiętaj o tem, że zaszedłeś z nią daleko, że ją skompromitowałeś. Wszakże niedawno mówiłeś do mnie i do swojej siostry, że się z nią ożenisz.
Gontran przystanął i odpowiedział w tonie, jakby groźby:
— Moja siostra i ty zrobilibyście lepiej, gdybyście się mniej zajmowali sprawami innych. Powiedziałem ci już, że dziewczynka bardzo mi się podoba i że byłoby rozsądnem z mojej strony, gdybym się z nią ożenił — to wszystko! Ale teraz podoba mi się ta druga bardziej, nabrałem innego przekonania, to się przecież codziennie zdarza.
Potem, patrząc mu prosto w oczy, rzekł:
— A ty co robisz, gdy ci się jaka kobieta sprzykrzy? Czy jesteś może bardziej uczuciowy?
Paweł Bretigny zdumiony silił się odgadnąć znaczenie tych słów, poczem odparł szybko:
— Muszę ci jeszcze raz przypomnieć, że nie chodzi tu o pospolitą dziewczynę, ani o zamężną kobietę, ale o młodą panienkę, którą postępowaniem twem skompromitowałeś. Przyzwoity mężczyzna tak nie robi.
Gontran zbladł i przerwał mu w ostrym tonie:
— Milcz! Już za wiele powiedziałeś, a ja za dużo musiałem wysłuchać. Muszę ci wyznać,