— Czy nie wybrałbyś się później na przechadzkę? Do doliny Sans-Souci? Małe pójdą także.
Paweł wahał się, wreszcie po namyśle odpowiedział:
— Zresztą pójdę. A jak tam stoją twoje sprawy?
— O, tej jestem pewny! Teraz mi się już nie wyśliźnie.
Gontran uczynił teraz swego przyjaciela mężem zaufania i opowiadał mu dzień po dniu o swoich postępach. Wtajemniczył go nawet w swoje spotkania, które w sposób sobie właściwy wyjednał sobie u Ludwiki Oriol.
Po przejażdżce do Puy de la Nugère nie chciała Krystyna robić żadnych wycieczek, tak, że spotkania z obu dziewczętami stały się bardzo trudne. Tem postanowieniem swej siostry był Gontran początkowo bardzo zaniepokojony, ale później zaczął szukać sposobów i dróg, aby się obejść bez jej pomocy.
Przyzwyczajony do paryskiego obyczaju, gdzie kobiety bywają przez tego rodzaju ludzi, jak Gontran, uważane jako zwierzyna, na którą polowanie czasem bywa trudne, użył on naprzód wszelkich podstępów, aby się zbliżyć do tych, których pożądał. Postarał się lepiej, niż ktokolwiek to mógł uczynić, o pośredników, o środki pomocnicze, wyszukiwał jednem spojrzeniem ludzi, którzy mogli mu pomódz w jego zamiarach.
Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/289
Ta strona została przepisana.