Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/316

Ta strona została przepisana.

kobiet zarówno uprzejmy i nadskakujący i nigdy dotąd nie popełnił, ani nie powiedział nic zdrożnego lub niewłaściwego.
— Ha, skoro ty tego nie chcesz zrobić, to ja to będę musiał uczynić, pomimo, że mnie to znacznie mniej obchodzi, niż ciebie.
— Czy kochasz Karolinę
— Nie, ale ja widzę zamiary tego awanturnika
— Ależ ty troszczysz się o sprawy, które cię zgoła obchodzić nie powinny, skoro nie kochasz Karoliny!
— Nie, ja jej nie kocham, ale ja nie dopuszczę do tego, aby taki obieżyświat...
— Cóż w takim razie zamierzasz?
— Obić gałgana!
— Byłby to niewątpliwie najlepszy środek, aby ją skłonić do zakochania się w nim. Będziecie się bić, a czy on ciebie zrani, czy ty jego, w jej oczach zawsze on będzie bohaterem.
— A cóżbyś ty uczynił?
— Ja na twojem miejscu, rozmawiałbym z tą małą, jak dobry przyjaciel, gdyż ona ma wielkie do ciebie zaufanie. W kilku słowach objaśniłbym ją o tym wyrzutku społeczeństwa, co i ty zresztą doskonale byś potrafił, gdyż masz kolosalną wymowę. Powiedziałbym jej przede wszystkiem, jak się rzecz ma z ową Hiszpanką, następnie dlaczego kręcił się około córki