usłużnego, nie głupiego, grzecznego w domowem pożyciu, ale śmiała się z niego często wraz z Gontranem.
On jej mówił:
— Twój mąż coraz bardziej różowieje i łysieje. Ma minę chorobliwego kwiatu lub ogolonego prosięcia. Skąd on nabiera tych kolorów?
Ona odpowiadała:
— Ręczę ci, ze ja temu nic nie jestem winną. Mnie samej przychodzi nieraz myśl nakleić go na jakiem pudełku cukierków!
Zbliżyli się nareszcie do zakładu.
Dwóch mężczyzn siedziało na krzesłach wyplecionych słomą, plecami zwróconych do muru i paliło fajki.
Gontran rzekł:
— Uważaj, co za dwa typy! Patrz na tego na prawo: garbaty w czapeczce greckiej. To ojciec Printemps, niegdyś dozorca więzienia w Riom, obecnie jest prawie dyrektorem zakładu w Enval. Dla niego nic się nie zmieniło, on tak samo rządzi tu chorymi, jak niegdyś więźniami. Goście kąpielowi są także więźniami: kabiny — to ich celki, sala tuszów — więzieniem, a miejsce, gdzie Dr Bonnefille odbywa mycie brzuchów za pomocą sondy Baraduc’a, salą dyscyplinarną. Nie kłania się nikomu z tej zasady, że więźniowie są tylko godni pogardy. Kobiety trak-
Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/32
Ta strona została przepisana.