Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/329

Ta strona została przepisana.

trzej aż pootwierali przed nim usta ze zdziwienia. Andermatt zapytał:
— Jakżeż to się jednak stało, że pan przy swoim majątku zdecydowałeś się ożenić; pan, który możesz mieć wszystkie, nie potrzebujesz się wiązać z jedną? A pozatem rodzina ta nie jest zbyt dystyngowaną. Dla Gontrana, który nie ma przy duszy grosza, jest to zupełnie dobrem.
Bretigny począł się śmiać:
— Mój ojciec dorobił się majątku na handlu mąką, był zatem młynarzem — en gros — gdybyś pan go był znał, byłbyś pan także pomyślał, że nie był nazbyt elegancki. No, a ta młoda dziewczyna?
Andermatt przerwał mu:
— O, ta jest uroczą, wspaniałą, wprost ba jeczną, a wiesz pan, że przytem będzie ona tak niemal bogatą, jak pan, jeżeli nie bogatszą — zapewniam pana.
Gontran mówił dalej:
— Zaręczyny nie obowiązują do niczego, a w każdym razie zasłaniają odwrót. Powinien był przecież nas o tem uprzedzić. Opowiedz-że mój stary, jak się to stało?
Tedy Paweł opowiedział całą historyę, zmieniając ją tylko w drobnych szczegółach. Mówił on o swoich wątpliwościach, które podkreślał, o swojej szybkiej decyzyi, gdy ze strony