Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/337

Ta strona została przepisana.

wano, że była akuszerką i że Honorat poznał ją u jednej chorej. Jeżeli ci się nie będzie podobała, odeślę ją jutro, ale na razie spróbujmy z nią, pozwól jej przyjść raz albo dwa razy.
Zaczęła się namyślać. Potrzeba dowiedzenia się wszystkiego, opanowała ją tak gwałtownie, że nadzieja mówienia z tą kobietą, wydarcie jej tej pewności, która rozdzierała jej serce, skłoniła ją do zgodzenia się na propozycyę.
— A więc dobrze, przyprowadź ją zaraz, ale zaraz, idź!
Zanim jednakże to rozstrzygnąć się miało, uczuła, że nie może dłużej pozostawać w niepewności co do jego zdrady i zapytała Wilhelma głosem ledwo dosłyszalnym:
— Czy to prawda, że pan Bretigny się zaręczył?
On odpowiedział spokojnie:
— Tak, to jest prawdą. Powiedzielibyśmy ci byli o tem wcześniej, gdybyś nie była się rozchorowała.
Teraz znowu Wilhelm opanowany był jedną ideą, która go już zupełnie nie opuszczała: swoją córką, która ledwo żyła, i na którą co chwila spoglądał. Był on oburzony, że pierwsze słowo Krystyny nie było zapytaniem o córkę i mówił z lekkim wyrzutem:
— Ależ posłuchaj, wszak ty jeszcze, wcale