Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/346

Ta strona została przepisana.

Po ich odejściu otworzył Andermatt drzwi i powiedział, nie wchodząc:
— Doktor Black chciałby z tobą pomówić, czy zechcesz go przyjąć?
Uniosła się cokolwiek na łóżku i zawołała:
— Nie, nie, nie chcę! nie chcę!
Wilhelm, zdumiony, wszedł:
— Ależ, posłuchaj, musisz to zrobić, wszakże jesteśmy wobec niego zobowiązani, musisz...
Wyglądała, jak obłąkana — oczy jej płonęły. Powtórzyła przenikliwym głosem tak, że aż ściany zadrżały:
— Nie, nie, niech nie przychodzi nigdy! Słyszysz, nigdy! Nie chcę go nigdy już widzieć!
A potem krzyczała dalej — nie wiedząc oczywiście, co mówi — wskazując wyciągniętą ręką na panią Honorat — która stała na środku pokoju:
Tej także nie chcę widzieć, wypędź ją, nie chcę jej widzieć, precz z nią!
Podszedł do żony, objął ją rękami i pocałował w czoło:
— Ależ, moja Krystynko, uspokój się, o co ci chodzi, uspokój się!
Nie mogła więcej mówić, łzy płynęły z jej oczów:
— Wszyscy niech stąd wyjdą, wszyscy! Tylko ty jeden masz zostać przy mnie!