Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/38

Ta strona została przepisana.

wnego na całą Owernię. Jest to jedna z najpiękniejszych osobliwości kraju.
Za nimi odezwał się głos dzwonka.
— Patrzaj — rzekł Gontran — już śniadanie.
Wrócili tedy z powrotem.
Naprzeciwko nich szedł człowiek wysokiego wzrostu.
— Krystyno — rzekł Gontran — przedstawiam ci Pawła Bretigny.
Potem, zwróciwszy się do przyjaciela, dodał:
— Siostra moja, mój drogi.
Jej wydał się on brzydkim. Miał włosy czarne, rzadkie, proste, oczy nadto okrągłe, z wyrazem prawie ostrym, głowę okrągłą, silną, jedną z tych, które są podobne do kul armatnich, plecy Herkulesa, cały wygląd nieco dziki, ciężki, brutalny. Jego surdut, bielizna, ciało może, wydzielało jakiś zapach, bardzo delikatny, którego młoda kobieta nie znała i pytała sama siebie: co to za zapach?
On spytał:
— Pani dzisiaj rano przybyła?
Głos jego był nieco głuchy.
— Tak, panie — odpowiedziała.
Gontran dojrzał markiza i Andermatta, który dawał znaki młodym ludziom, aby spieszyli na śniadanie.