dwie ładne chłopki, wychowane w klasztorze w Clermont... i które dobrze wyjdą za mąż. Są to dwa typy naszej owerniackiej rasy i ja jestem Owernijczykiem, panie markizie; pokażę panu później te dzieciaki...
Gontran przerwał mu mowę złośliwie:
— Pan jesteś lekarzem rodziny Oriol?
Doktor zrozumiał tę złośliwość i odpowie dział mu tylko:
— Parbleu! — pełen ukrytej wesołości.
Młody człowiek spytał znowu:
— Jakimże sposobem doszedłeś pan do zdobycia zaufania tak bogatego klienta?
— Radząc mu pić dużo wina.
I opowiedział szczegóły o rodzinie Oriola. Zresztą był jej krewnym i znał ją oddawna. Stary Oriol, oryginał, dumnym był ze swego gatunku wina, jednego z tych, które spożywa tylko rodzina i zaproszeni goście. Były lata, kiedy wypijano go olbrzymią beczkę, ledwie z trudnością mogąc się z nią uporać.
W maju lub czerwcu, kiedy ojciec widział, że tego, co zostało, sam nie pokona, zachęcał swego syna, Olbrzyma, powtarzając:
— Słuchajno, czopie, trzeba się z tem załatwić.
Wtedy od rana do wieczora wlewali sobie do gardła litry czerwonego wina. Dwadzieścia
Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/47
Ta strona została przepisana.