Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/60

Ta strona została przepisana.

— Tak, ja. Pana to dziwi? Wytłómaczę się zaraz. Zeszłego roku, w tym samym czasie byłem tutaj. Mnie służą bardzo dobrze kąpiele w Enval. Otóż pewnego poranku odpoczywałem w pokoju, kiedy wszedł jakiś gruby mężczyzna. Był to prezes rady administracyjnej zakładu. Miał minę nieco strwożoną z następującego powodu. Źródło Bonnefille zmalało tak nagle, że była obawa zupełnego zaniknięcia. Wiedząc, że jestem inżynierem kopalń, przy szedł mię prosić o radę w celu ratowania zakładu.
Począłem więc studyować geologiczny system okolicy. Panu wiadomo, że w każdym za kątku kraju pierwotne kataklizmy wywołały rozmaite zmiany i rozmaite gatunki gleby.
Główna rzecz polegała na tem, ażeby odkryć, skąd wydobywała się woda mineralna, przez jakie szczeliny, jaki był ich kierunek, pochodzenie, charakter. Zwiedziłem przede wszystkiem bardzo pilnie cały zakład i spostrzegłszy w kącie nieużywaną rurę od wanny, zauważyłem, że była prawie zatkaną wydzielinami wapiennemi. A więc woda, wydzielając sole w niej zawarte i osadzając na ścianach przewodów, po pewnym prze ciągu czasu zatkała je. Zważywszy, że pokład gruntu był granitowy, można było przypuścić wydzieliny na ścianach szczelin; źródło Bonnefille było więc tylko zatkane — nic więcej. Na-