miejsca i gruntów przylegających. Proszę o tem pomyśleć. Nikt inny prócz mnie nie może panu zrobić tej propozycyi, jaką ja robię. Dawne stowarzyszenie dobiega już końca życia, niema więc nadziei, ażeby mogło nowy zakład zbudować; niepowodzenie zaś przedsięwzięcia prawdopodobnie nie zachęci nikogo do prób nowych. Dziś nie żądam jeszcze od pana stanowczej odpowiedzi; proszę się naradzić z rodziną. Kiedy analiza będzie dokonaną, naznaczy mi pan cenę; jeżeli ona odpowie moim warunkom zgodzę się, jeżeli nie to nie. Nie mam zwyczaju nigdy targować się.
— Chłop, człowiek kuty w interesach po swojemu, przebiegły jak rzadko, odpowiedział bardzo grzecznie, że obaczy, jak to jeszcze będzie, że pomyśli, że rad jest bardzo z zaszczytu, jaki go spotyka — i zaproponował szklaneczkę wina.
— Przynieście-no światła, dziewczęta.
— Podniosły się obie, przeszły razem do sąsiedniego pokoju i wróciły, jedna niosąc w ręku dwie zapalone świece, druga cztery małe szklaneczki do wina, proste, bez nóżek, jakie zwykle ubodzy ludzie używają na wsi. Świece były nienadpalone jeszcze, ozdobione u dołu nacinanym różowym papierem i widocznie zdobiły kominek dziewcząt.
Olbrzym powstał, aby pójść do piwnicy; było to przywilejem mężczyzn.
Strona:PL G de Maupassant Mont-Oriol.djvu/74
Ta strona została przepisana.