dobno się fechtował, chociaż nigdy nie popisywał się tem publicznie, ulegając zapewne tejsamej trwodze, która sprawiała, że unikał sfer światowych z obawy spotkania poważnych współzawodników.
Ale przyjaciele chwalili go jednogłośnie, dlatego może, że niczem ich nie zaćmiewał. W każdym razie uchodził za człowieka miłego i pewnego w stosunkach, o bardzo przyjemnej powierzchowności.
Wysokiego prawie wzrostu, z czarną brodą przystrzyżoną krótko po bokach i zakończoną śpiczasto, ze szpakowatemi ale pięknie wijącemi się włosami, śmiało podnosił na każdego niedowierzające trochę i surowe spojrzenie jasno piwnych żywych oczu.
Do przyjaciół jego należeli przeważnie artyści: powieściopisarz Gaston de Lamarthe, muzyk Massival, malarze Jobin, Rivollet, de Maudol, którzy unosili się głośno nad jego rozsądkiem, serdecznością, wykształceniem i bystrością sądu nawet, chociaż w głębi ducha z próżnością nieodłączną od zdobytego powodzenia uważali go za bardzo miłego i bardzo inteligientnego... dyletanta.
Wyniosły jego chłód zdawał się mówić: „Jestem niczem, bo nie chciałem być czemś“. Obracał się zatem w ciasnem kółeczku, gardząc elegancją wielkich salonów, w których inni błyszczeliby więcej od niego, strąciwszy go do sze-
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/10
Ta strona została przepisana.