pić ze swego piedestału; ona słuchała w milczeniu, jakby opędzając się znużeniu, które tak często wyrazem nudy przejawiało się w jej oczach po zbyt długich odwiedzinach osób, nie sprawiających jej przyjemności. Patrzyła nań jednak przyjaźnie, z czułym choć nieco wymuszonym uśmiechem i ściskając mu rękę raczej odruchowo, niżeli świadomie.
Widocznie nie słuchała tego co mówił, bo nagle nie dając mu skończyć rozpoczętego zdania, przerwała:
— Muszę już odejść. Przyrzekłam być o szóstej u margrabiny de Bratiane, a nie chciałabym się spóźnić.
Odprowadził ją do bramy, którą tu przybyła. Uścisnęli się po raz ostatni i ona odeszła, rzuciwszy wpierw badawcze spojrzenie wokół domku.
Zostawszy sam, Mariolle poczuł nagle w sercu te pustkę, jaką zostawia po sobie ukochana kobieta, poczuł to osamotnienie, jakie nas ogarnia, gdy słyszymy zamierający w oddali odgłos jej kroków.
W smutnej pogrążony zadumie, przechadzał się długo po wysypanych piaskiem ścieżynach, rozmyślając nad wiekuistym kontrastem, pomiędzy nadzieją a urzeczywistnieniem.
Parę godzin pozostał jeszcze w pawiloniku, odzyskując powoli spokój i zespalając się z nią W myśli goręcej i niepodzielniej, niżeli ona z nim namiętnych uściskach miłosnych... Wróciwszy
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/115
Ta strona została przepisana.