wreszcie do domu, zjadł obiad, nie wiedząc, co je i zaczął do niej pisać.
Dzień następny wydał mu się długim, a wieczór nieskończenie nudnym. Napisał do niej po raz drugi. Dlaczegóż milczy, dlaczego nie odpowie ani słówkiem? Nazajutrz dopiero otrzymał krótki bilecik z obietnicą stawienia się w umówionem miejscu, następnego dnia o zwykłej godzinie. Niebieski ten świstek uśmierzył wreszcie ogarniającą go gorączkę oczekiwania.
Zjawiła się nazajutrz o oznaczonej godzinie, serdeczna i uśmiechnięta; a drugie to spotkanie w Auteuil nie różniło się niczem od pierwszego. Andrzej Mariolle zdziwiony był w pierwszej chwili, dlaczego w sercach ich nie rodzi się namiętność granicząca z ekstazą; lecz coraz więcej zakochany zmysłowo, zapominał marzeń o posiadaniu spodziewanem — w szczęściu otrzymanego. Przywiązywał się do niej pieszczotami, tym węzłem najsilniejszym i najgroźniejszym, jedynym, z którego otrząsnąć się niepodobna, jeżeli mocno zaciśnięty wpije się aż do krwi w ciało mężczyzny.
Dwadzieścia dni minęło, tak słodkich i lekkich! Zdawało mu się, że tak trwać będzie wiecznie, że pozostanie tutaj na zawsze, oddalony od wszystkich, żyjąc jedynie dla niej; i w bez płodnym umyśle tego artysty, trawionego ustawicznie żądzą oczekiwania, zrodziło się szalone marzenie życia w ukryciu, tajemniczego, błogiego.
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/116
Ta strona została przepisana.