Ona czyniła mu widocznie jakieś zwierzenia, a oboje uśmiechali się, jak gdyby poufna ta rozmowa zarówno ich zachwycała. Mariolle coraz bardziej posępny usunął się we framugę drzwi. Powieściopisarz przyłączył się do niego. Otyły Fresnel, Jerzy de Maltry, baron de Gravil i hrabia de Marantin otaczali panią de Burne, która stojąc, podawała gościom herbatę. Zdawała się okoloną wieńcem wielbicieli. — Taką przynajmniej ironiczną uwagę uczynił Lamarthe, dodając:
— Korona, bez drogich kamieni coprawda, i jestem pewien, że oddałaby chętnie wszystkie te fałszywe szkiełka za jeden brylant, którego jej brak.
— Jaki brylant? — zapytał Mariolle.
Bernhaus, piękny, czarujący, niedościgniony Bernhaus, na którego cześć wydano dzisiejszy wieczór i dokazano cudu namówienia Massivala, aby pozwolił odśpiewać tutaj swoją „Dydonę“, florentyjską.
Mariolle nie dowierzając słowom przyjaciela, uczuł jednak bolesny skurcz serca.
— Czy go zna oddawna? — zapytał.
— O nie! od dziesięciu dni dopiero. Ale ciągu tej krótkiej kampanji poniosła nie mało trudów i złożyła dowody świetnej taktyki wojennej. Gdybyś tu był, uśmiałbyś się serdecznie.
— Dlaczego?
— Spotkała go po raz pierwszy u pani de
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/127
Ta strona została przepisana.