Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/143

Ta strona została przepisana.

A gdy usprawiedliwiając się brakiem czasu w godzinę potem odeszła, Mariolle powrócił sam do pustego domku i opadł na taburet. Całą jego istotę ogarnęło teraz takie wrażenie, jak gdyby mu się wcale nie była oddała, jakby tu nawet nie była. Zapuszczając wzrok w głąb własnego serca, dostrzegł tam czarną, bezdenną przepaść. Rozmyślał, zastanawiał się i nic zrozumieć nie mógł. Jeśli poddawała się jego pocałunkom, to skutkiem braku woli całkowitego oddania się, nie poddawała się jego uczuciom. Nie stawiała oporu, nie wzbraniała mu pieszczot; zdawało się jednak, że serce jej błąkało się daleko, zajęte błahostkami.
Teraz dopiero zrozumiał, że kocha ją zmysłami zarówno jak sercem, a może nawet więcej. Zawód z pieszczot nieodwzajemnianych płynący, budził w nim nieprzepartą chęć pójścia za nią, sprowadzenia ją poraz drugi i pochwycenia znów w ramiona. Ale po co? w jakim celu, skoro ruchliwa fala jej myśli płynęła dziś w innym kierunku!. Należało czekać cierpliwie chwili i godziny, gdy wśród innych kaprysów zmienna władczyni uczuje kaprys podzielenia jego zapałów miłosnych.
Wracał do domu wolnym, ociężałym krokiem, głową pochyloną ku ziemi, znużony życiem. Teraz dopiero przyszło mu na myśl, że nie umówili się co do następnej schadzki, ani w jej domu ani gdzieindziej.