łem, dochodzi do gardła i dusi go, dławi. Wtedy oburącz zakrywszy oczy, jak gdyby przed samym sobą wstydził się tej słabości, — płakać zaczął. Odeszła, bo jej zimno. On brnąłby w śniegu po kolana, poszedłby boso na drugi koniec świata, gdyby wiedział, że ją tam spotka! Bez chwili wahania zeskoczyłby z dachu, aby paść do jej stóp!... Nagle przyszła mu na myśl legenda, którą słyszał niegdyś w okolicach Rouen. Młoda dziewczyna, ulegając kaprysowi okrutnego ojca, który nie pozwalał jej zostać żoną ukochanego, jeżeli go nie wniesie na wierzchołek stromej góry, czołgała się na rękach i na kolanach dźwigając drogi ciężar, ale stanąwszy na szczycie, skonała. Więc miłość stała się legendą, służącą tylko za temat do poezji lub opowieści?
Zresztą, czyż własna jego kochanka podczas jednej z pierwszych schadzek nie powiedziała mu słów, których nigdy nie mógł wymazać z pamięci. „Mężczyźni nie kochają dziś kobiet tak, aby miłość sprawiała im cierpienie, Wierzaj mi, jednych i drugie“. Omyliła się w sądzie o nim, lecz nie o sobie, dodała bowiem: „Bądź bądź, uprzedzam cię, że nie potrafiłabym w nikim zakochać się szalenie“.
znam CO
Czy to prawda? Wiedział już, że w nim szalenie się nie kochała, ale czy kto inny nie wzbudziłby w niej takiego uczucia?
Nie. Ona kochać go nie mogła!... Dlaczego?
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/177
Ta strona została przepisana.