Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/198

Ta strona została przepisana.

Minął Marlotte, gdzie woźnica wskazał mu nowy zajazd, którego oryginalność sławiono w okolicy. Potem ruszyli drogą z obu stron drzewami obrzeżoną, na której widnokręgu rysowały się lasem porosłe pagórki. Nareszcie po wóz wjechał w białą wiejską uliczkę, między dwoma szeregami domków pokrytych dachówką Gdzieniegdzie olbrzymi bukiet rozkwitłego bzu strzelał z poza muru.
Równolegle z drogą ciągnęła się wąska dolina przerznięta strumykiem. Widok ten wprawiŁ Mariolle’a w stan zachwytu. Rzeczułka płynąc wartko po dnie, drobnym żwirem usypanem, z jednej strony podmywała fundamenty domów i mury ogrodów, z drugiej zaś oblewała łąki, na których drzewa zaledwie się okrywały młodziutkiem listowiem.
Mariolle znalazł z łatwością wskazany domek, którym był oczarowany. Był to stary budynek, odnowiony przez jakiegoś malarza, który spę dziwszy tu pięć lat, znudził się wreszcie i odna jął swą posiadłość. Przed domkiem był śliczny ogródek, przerżnięty rzeczką, a zakończony długą aleją lip. Z drugiej strony domu okna wycho dziły na łąki.
Tu się wyleczę pomyślał Mariolle. Oddawszy woźnicy list do notarjusza z zawiadomieniem, że domek odpowiada wszystkim jego wymaganiom, zajął się urządzeniem nowej siedziby. Niebawem było wszystko gotowe, gdyż