Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/213

Ta strona została przepisana.

Gdy wszedł do zajazdu, dziewczyna poznała go natychmiast i poufalszym niż wczoraj tonem rzekła:
— Dzień dobry panu.
— Dzień dobry panience.
— Może podać coś do picia?
— Tak; a potem obiad.
Rozpoczęli naradę nad wyborem potraw. Mariolle zasięgał jej zdania, chcąc ją wciągnąć w rozmowę, wyrażała się bowiem dobrze z akcentem właściwym mieszkańcom Paryża, zarówno wdzię10czna w mowie, jak w ruchach.
Słuchając jej, pomyślał: „Miła dziewczyna!... Nie wygląda wcale na kokotkę“.
— Czy panienka pochodzi z Paryża? — zapytał
— Tak, proszę pana.
— A odkąd panienka bawi w tych stronach?
— Od dwóch tygodni.
— Jakże się tutaj panience podoba?
— Niebardzo, ale się przyzwyczaję. Zresztą, zmęczona już byłam powietrzem paryskiem a tutaj wróciłam trochę do sił; to mnie głównie skłoniło do wyjazdu... Biegnę przynieść panu kieliszek wermutu.
— Dobrze. A proszę powiedzieć kucharce, ty żeby starannie przyrządziła obiad!
— O! niech pan będzie o to spokojnym!
Wybiegła, zostawiając go samego.
Mariolle wyszedł do ogrodu i usiadł w altance,