gdzie podano mu obiad. Przesiedział tu do wieczora, przysłuchując się gwizdaniu kosa, zamkniętego w klatce i od czasu do czasu spoglądając na usługującą dziewczynę, która uśmiechała się zalotnie do pana, odgadując, że mu się podoba.
Wyszedł z zajazdu, wypiwszy podobnie jak poprzedniego dnia butelkę szampana. Ale chłód nocny i ciemność wytrzeźwiły go prędko i znów bezgraniczny smutek wpełznął mu w serce. „Co ja pocznę? — myślał. — „Mamże tu pozostać i wlec nadal to jednostajne, samotne życie?“ Usnął bardzo późno.
Nazajutrz poszedł znów nad brzeg rzeki i położył się w hamaku. Na widok rybaka, zarzucającego sieć, przyszła mu nagle ochota rozerwania się rybołowstwem.
Sklepikarz, sprzedający wędki, udzielił mu potrzebnych wskazówek i przyrzekł kierować pierwszemi jego próbami. Przyjąwszy propozycję, Mariolle siedział z wędką od dziesiątej do dwunastej i przy natężonej uwadze złowił wreszcie trzy małe rybki.
Po śniadaniu poszedł do Marlotte. W jakim celu? Po to jedynie, by zabić czas.
Zobaczywszy go, dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie. On uśmiechnął się również i rozpoczął z nią rozmowę.
Ośmielona już trochę, zaczęła swobodniej opowiadać o sobie. Nazywała się Elżbieta Ledru. Przed rokiem straciła matkę, która szyciem na
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/214
Ta strona została przepisana.