Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/219

Ta strona została przepisana.
II.

Nazajutrz przybyła Elżbieta do Montigny z wieśniakiem, który przywiózł jej kuferek na taczkach. Mariolle odprawił jedną ze starych sług, hojnie ją obdarzywszy, a następczyni jej zajęła małą izdebkę na drugiem piętrze, koło kuchni.
Wydała mu się teraz trochę inną, niż w Marlotte, pokorniejszą, mniej poufałą. Rozumiała, że jest służącą pana, z którym niemal po przyjacielsku rozmawiała w zajeździe.
Mariolle wyliczył w krótkich słowach co ma do czynienia. Wysłuchała uważnie i natychmiast stanęła do roboty.
Tydzień cały upłynął, nie przynosząc znaczniejszej zmiany w usposobieniu Mariolle’a. Rzadziej tylko wychodził z domu, nie mając pretekstu urządzania spacerów do Marlotte, przytem samotność mniej mu jakoś ciążyła. Rozpacz miotająca jego sercem uspokajała się powoli, jak wszystko się z czasem uspakaja: natomiast opanowała go głęboka niezwalczona melancholja, podobna do chronicznych, wolno rozwijających się chorób, które częstokroć kończą się śmiercią. Dawna ruchliwość i żywość umysłu, interesowanie się mnóstwem spraw, wszystko co go dotychczas nęciło i zaciekawiało, przestało dlaň istnieć, ustępując miejsca bezgranicznemu zniechęceniu, pod wpływem którego nie miał nawet sił powstać z miejsca i wyjść na przechadzkę.