Mniemała, że jest zadowoloną, uważając się za najbardziej czarującą ze wszystkich kobiet i najhojniej przez przyrodę uposażoną. Dumna ze swego wdzięku, którego siły tylokrotnie dowiodła, rozkochana we własnej piękności tak niezwykłej a pełnej uroku, przeświadczona o bystrości swego umysłu, dzięki któremu odgadywała, przeczuwała, rozumiała tyle rzeczy niewidzialnych dla innych; pyszna ze swego rozumu, którym zachwycało się tylu wykształconych ludzi, a nieświadoma ciasnych granic swej inteligencji, wierzyła, że jest cudowną, wyjątkową istotą rzadką perłą rzuconą na ten marny świat, który wydawał jej się czczym i bezbarwnym, gdyż nie dorównywał jej wartością.
Ani na chwilę nie przypuszczała, że w niej to właśnie kryć się może przyczyna owej ustawicznie ją dręczącej nudy, lecz oskarżała o to innych, czyniąc ich odpowiedzialnymi za swój smutek. Oczywista, że nie posiadali prawdziwych zalet, skoro nie umieli jej rozerwać, zabawić, a nawet roznamiętnić w jakimś kierunku. „Nieznośni są ludzie! — mawiała nieraz z uśmiechem. — Pewną wartość mają tylko ci, którzy mi się podobają, jedynie dlatego, że mi się podobają“.
A najniezawodniejszym sposobem podobania jej się było uznanie jej za niezrównaną. Wiedząc, że niczego nie można zdobyć bez trudu, wytężała wszystkie swe siły w celu ujarzmiania, oczarowywania ludzi i nie znała większej rozkoszy nad
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/43
Ta strona została przepisana.